Jest to bardzo piękny geograficznie kraj. Z jednej strony turkusowo- zielone wybrzeże a z drugiej wysokie Góry Dynarskie. Czarnogórskie wybrzeże rozciąga się od granicy z Chorwacją aż po Albanię. Wybrzeże Adriatyku oferuje nam zakątki pełne małych zatoczek i długich plaż ( większości piaszczystych, choć nie wszędzie!).
…ale wszystko po kolei.
Są dwie drogi dotarcia do Czarnogóry: samolotem ( lotniska w Podgoricy i Tivatu) i autem . Wybrałam oczywiście tą drugą opcję. Z Polski wyjechaliśmy pozwiedzać Węgry (relacja wkrótce) a potem bezpośrednio do Czarnogóry. W drodze powrotnej zahaczyliśmy o Chorwację, do której chyba wszyscy mamy sentyment. Wjeżdżając do Czarnogóry należy pamiętać ,że ten kraj jest dopiero kandydatem do Unii Europejskiej, wiec musimy mieć paszport oraz ważną zieloną kartę na ubezpieczenie auta. Kontrola na granicy to konieczność, a w soboty jest największa kolejka do urzędników( dużo tzw. wypadów weekendowych z Chorwacji!). Kontrole samochodów odbywają się wyrywkowo, nam pomachali przyjaźnie, życząc udanych wakacji! Niestety kontrola jest konieczna bo kraj ten walczy od lat z korupcją i przemytem broni. Czarnogóra to obszar , który bardzo się rozwija turystycznie. Wszędzie widać budujące się nowe hotele. W zawiązku z tym moja rada: rezerwując nocleg , sprawdzajcie opinie o hotelu ,żeby się nie okazało ,że mieszkacie obok placu budowy…. ale dość straszenia teraz kolorowe fakty i zwiedzanie wybrzeża;
Organizując wakacje w Czarnogórze, przeczytałam chyba wszystkie blogi podróżnicze o tym kraju. Wybór plaży padł na miejscowość Budva. Jest to miejscowość, gdzie są w okolicy nie tylko piękne plaże, ale też jest to świetny punkt wypadowy do zwiedzania.
Niedaleko Budvy znajduje się największa atrakcje Czarnogóry- Sveti Stafan. To miejsce wpisane na listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. Jest to mały półwysep połączony z lądem wąską utwardzoną drogą , na którym stoją kamienne domki z czerwonymi dachami. Podobno osada ta powstała w 1442 roku jako siedziba rodu Pastrović. Mieszkali tam do lat 50 XX wieku a w 1960 urządzono tu luksusowy hotel. Domki przerobiono na apartamenty. Gościli tu m.in Sophia Loren, Kirk Daglas i Sylwester Stallone. My postanowiliśmy dokładnie przyjrzeć się tej atrakcji od strony morza. Rejs statkiem okazał się”strzałem w dziesiątkę”.
W okolicy rośnie ok.130 tyś drzew oliwnych. Wiele z nich ma ponad tysiąc lat. Ich powyginane pnie, naznaczone przez powietrze i wodę wyglądają imponująco.
Kolejny wypad na zwiedzanie to Zatoka Kotorska. Jest to chyba największa adriatycka zatoka, jaką widziałam. Najpiękniejsze widoki znajdziecie na trasie prowadzącej z Cetinja do Kotoru, pod warunkiem , że …nie pada deszcz! Tak, tak…na taką niespodziankę nie byłam przygotowana, w tym klimacie w lipcu! Cóż, już nie pierwszy raz przyroda płata nam ” psikusa”. Zatoka Kotorska to arcydzieło natury, wydawać by się mogło , że skały wysokich gór wręcz wchodzą do błękitnej wody.
Oprócz piękna przyrody warto obejrzeć piękną Starówkę Kotoru, Jest to drugi obiekt w Czarnogórze na liście UNESCO. Pod wieżą zegarowa natrafimy na liczne knajpki, w których możemy spróbować potraw znanych w tym regionie. Kulinarne miksy Rzymian, Wenecjan i Austriaków to pamiątka po poprzednich władcach Kotoru.
Nad miastem w okolicznych górach wznosi się Twierdza Sw. Jana, to labirynt murów, wzniesiony dla obrony przed Turkami. Trochę mi przypomina Chiński Mur, ale na mniejszą skalę.
W oddali możemy podziwiać malownicze wysepki z wybudowanym centralnie kosciołem. Wszystko to sprawia ,że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Czarnogóra , to naprawdę kraj kontrastów….Tylko nie zapomnijcie kurtek przeciwdeszczowych szczególnie późnym latem…..
zdj. K. Fiedorow